Nie
znam się na roślinach. Nigdy się nimi nie interesowałem, choć dostrzegałem w
nich piękno. Nadal nie mogę wyjść z podziwu, gdy słyszę nazwy roślin, które
nadał któryś z botaników. Patrząc w górę
dostrzegłem sumaka octowca, znanego lepiej jako zemsta sąsiada. Drzewko to ma
podobno swą mroczną naturę. Czy mrok jest piękny? Tylko pod warunkiem, że
uosabia je karmazynowa korona drzewa, tworząc abażur niby słońce, które
rozświetla ponure myśli. Te z kolei zdominowały rzeczywistość październikową.
Chciałem
uciec od polityki w swojej publicystyce, ale jest to nader trudne zadanie,
zwłaszcza że wybory niczym mgła przykrywają inne wydarzenia i nie sposób ich
dojrzeć. Coś się chyba jednak zmieniło od ostatnich wyborów. Ludzie niby
komentują, ale jakby ciszej. Mniej inwektyw, mniej triumfalizmu i jakby tłum
nie stał na peronie z naprędce pakowanymi walizkami. Słabo wypadli lokalni
kandydaci, którym zbytnio się nie poszczęściło. Rzuceni niby kiep pod tory
historii. Stali się elementami flippera w obskurnej mordowni, dzięki którym
piłeczki z Bielska-Białej i Żywiecczyzny uzyskały niezły wynik. W całej tej
sprawie z wyborami parlamentarnymi tylko
Floriana szkoda. Tylko jego jednego.
Te
wybory miały być jedyne w swoim rodzaju. Polska złota jesień miała mobilizować
elektoraty, a wiatr zmian miał dokonać swego. Jakoś nie dostrzegłem tego
momentu dziejowego. Chyba muszę przetrzeć szkiełko mędrca, bo wciąż jest
zamazane.
Pozostaje
mi tylko podążyć za sercem, które podpowiada mi, że czasem lepiej pielęgnować
wspomnienia. Te o Cieszynie wydobywam z sieci pajęczyn i kurzu. Stronice
pożółkłej gazety zdobią kółka – ślad po filiżance kawy. W myślach dotykam delikatnie
łamliwych stron, jak gdybym odkrył artefakt, niemniej drogocenny od Ekskalibura
lub Durendala. Czarna czcionka utrwala wiedzę, która jest już na wyciągnięcie
ręki.
Przełom
lat 1918 – 1919 jest niezwykle interesujący. Zanim nastąpią styczniowe wybory
do polskiego parlamentu, wiele wydarzeń będzie mieć miejsce. Zapadnie Listopadowa Noc opisana przez Gustawa
Morcinka. Uformuje się Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego. Kobiety na Śląsku
Cieszyńskim zorganizują się w komitety pomocowe dla poszkodowanych przez wojnę.
Czasy niepewne, ale bogate w czyny.
W
wyniku wyborów nastaną trudne chwile dla Śląska Cieszyńskiego. Ten Czech, co
nam się tak z potulnym barankiem kojarzy, ruszy na Polaka, lecz nic nie wskóra.
Cieszyn zostanie rozdarty niczym najlepsze szaty pana przez jego sługi. A po
ranie zadartej miastu, wokół Floriana jeździć będą francuscy cykliści, w
dodatku z bronią!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz