Wakacje
dobiegają końca, a wraz z nimi następuje nieuchronny kres zbiorów, czego
czytelnym znakiem mają być dożynki. Choć pierwotnie Słowianie Święto Plonów
obchodzili w okresie równonocy jesiennej (23 września), obecnie za plony
dziękuje się na przełomie sierpnia i września, kiedy pogoda jeszcze dopisuje.
Do naszych uszu dochodzą wieści o nieurodzaju. To nie wróży dobrze, bo za
żywność zapłacimy więcej. Gdyby jednak nie podrożały płody rolne, znalazłby się
inny czynnik, dzięki któremu można by ogolić konsumenta z dodatkowej sumy
pieniędzy.
Nie będę rozprawiał o
pieniądzach, bo to podobno nieeleganckie. Będę się trzymał tej zasady na
potrzeby tego jednego tekstu. Warto wrócić do wieści, bo te podobno w Cieszynie
bardzo słabo się rozchodzą. Cieszyniacy nic nie wiedzą i są bezradni wobec tego
problemu. To jest ciekawe, że mimo rozwoju mediów społecznościowych, bogatego
wachlarzu prasy i lokalnych portali informacyjnych oraz wywieszonych plakatów,
informacja umyka, żeby nie rzec, że jest niewidzialna. Podejrzewam, że znajdą
się również tacy ludzie, którzy o niczym by nie wiedzieli nawet wtedy, gdyby
odwiedził ich poseł z zaproszeniem wypisanym na skórze z wołu.
Swoją drogą, dopadło nas lenistwo.
W czasie, gdy o rozpadzie monarchii habsburskiej jeszcze nikt nie rozmyślał,
szukaliśmy wiadomości, gdzie się da. W pierwszym numerze Dziennika Cieszyńskiego z 1906 roku możemy przeczytać taki fragment
artykułu: Polacy na Śląsku z rozpoczęciem
wydawania dziennika polskiego się spóźnili, dając się ubiedz Niemcom. Że zaś bez
dziennika w życiu codziennem, publicznem i prywatnem nie można się obejść,
przeto wielu nawet bardzo dobrych Polaków kupowało sobie gazety niemieckie, dopomagając
im groszem swoim do szkodzenia pracy narodowej polskiej. Dobitnie to
pokazuje, że wzajemne animozje pomiędzy narodami nie przeszkadzały w
poszukiwaniu informacji w obcojęzycznej prasie.
Być może działania informacyjne
są nieskoordynowane lub potrzebujemy w mieście bardziej innowacyjnego
rozwiązania. Z doświadczenia wiem, że mimo zdwojonych wysiłków, grupa
niedoinformowanych wcale się nie zmniejszy. Popracować można za to nad
współpracą międzygminną w zakresie oferty kulturalnej. Ptaszki ćwierkają, że Pożegnanie Lata na cieszyńskim rynku
okazało się klapą. Nie mam tu wcale na myśli doboru programu artystycznego,
lecz małej frekwencji. Okazuje się, że w tym czasie cieszyniacy wolą się bawić
na dożynkach w Zamarskach oraz Goleszowie. Warto to wziąć pod uwagę przy planie imprez na przyszły rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz