wtorek, 5 czerwca 2018

Sianokosy


Wśród goleszowskich łąk rozlega się świst srebrzystej klingi. Jednozęby grzebień rozczesuje włosy Matce Ziemi. Ramiona w podkasanych rękawach energicznie przesuwają kosidłem. Łąka nie uroni nawet łzy. Z godnością przyjmie swój los niczym Samson schwytany przez swych ciemiężycieli.  Gdy już w krzyżu doskwiera ból, a na skroniach perli się pot, przychodzi czas na zasłużony odpoczynek. Wąsaty kosiarz w słomianym kapeluszu nabija tytoniem fajkę. Intensywny dym wydobywający się z cybucha niewinnie flirtuje z rozkoszną wonią chabrów.


Oto człowiek bez zbędnych ozdobników. Parafrazując pisarza Terry Goodkinda, człowiek ten  jest kim jest, nikim mniej i nikim więcej. Wartości nie przydaje mu zasiadanie w skórzanym fotelu, ani nie odejmuje dzielenie losu Panien z Awinionu. O jego mierze nie decyduje wiek, pozycja, koneksje, zasobność portfela, ani wykształcenie. Jego wartość wynika z samego faktu urodzenia. Ileż to razy biegliśmy podać dłoń jakiemuś dygnitarzowi? O mały włos nie wypadł nam z wrażenia czerwony dywan pod jego nogi. Sprzątaczka w pracy nie zasługiwała nawet na nasze spojrzenie. Ileż to razy zaczepiliśmy znajomego ze szkolnej ławy, tego, co jest prezesem? Może nam co załatwi? Może córce da pracę? Gdy w tłumie usłyszymy swe imię, nawet się nie odwrócimy. Cóż może chcieć ta klasowa oferma? Lepiej udać, że się jej nie zauważyło.

Swoją drogą, w Cieszynie nie zauważa się też rodziców. Chcą, czy nie chcą, podatki płacić będą. Szacunek im się nie należy. Pytacie, Drodzy Czytelnicy, skąd to moje oburzenie? Otóż w cieszyńskich przedszkolach obowiązują w trakcie wakacji dyżury, co związane jest z okresem urlopowym przedszkolanek. Nikt nie ma wątpliwości, co do tego, że paniom urlop się należy. Natomiast zapisywanie dzieci do innych przedszkoli to istna gehenna. Nie wierzycie? Proszę bardzo.

Parę tygodni temu trzeba było zapisać dziecko na listę do wybranych przedszkoli. Można było to zrobić w sposób dogodny, bo telefoniczny. Tylko po co, skoro początkiem czerwca ponownie zapisów trzeba było dokonać osobiście? Z  różnych relacji  wynika, że już o wczesnych godzinach porannych przed jednym z przedszkoli stała prawie setka rodziców.  Podejrzewam, że pod innymi placówkami nie było lepiej. Kiedy rodzic już sobie myśli, że zdarzył się cud i pociecha ma w okresie wakacyjnym opiekę, następuje niespodziewany zwrot akcji. Otóż brak podpisu drugiego rodzica uniemożliwia skutecznego wpisu na listę. Żeby było śmiesznie, procedury nie są jednolite w każdym przedszkolu. Tu następuje zgrzyt i łzy, bo babci zostały dwa lata do emerytury i wnucząt nie popilnuje. O listę rezerwową lepiej nie pytać. Być może zadzwonią, ale najlepiej samemu się orientować, czy przypadkiem ktoś z opieki nie zrezygnował.

Słowa trzeba ważyć, by nie urazić wszystkich mniej lub bardziej poszkodowanych przez los, prześladowanych (zwłaszcza tych, którzy o tym fantazjują) oraz wrażliwych na wszystko. Czasem jednak ze słów należy walić jak z moździerza. Pomny na bezpardonowego Andrzeja Żurka, który nie godził się z zastanym realiami i ja nie zawaham się użyć dosadnego podsumowania powyższych rozważań. W książce Czas pogardy – Andrzeja Sapkowskiego padają godne rozwagi pytania: Jest jeszcze na świecie rozsądek? Czy już zostały na nim tylko skurwysyństwo i pogarda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz