sobota, 3 marca 2018

Inwazja

Dokonałem dzisiaj niezwykłego odkrycia. Co prawda nie było tak spektakularne jak odkrycie, że Ziemia obraca się wokół Słońca, ale przewróciło moje życie do góry nogami (na najbliższe 5 minut).  Mój odkurzacz zepsuł się. Mogłem w te pędy rzucić wszystko i wyruszyć do jednego ze sklepów ze sprzętem z AGD, aby zakupić nowy odkurzacz. Jednak przypomniało mi się, że eurokraci próbując uzasadnić swe istnienie, obniżyli poziom mocy w sprzętach domowego użytku. Nie dokonam inwazji na okoliczne sklepy. Oddam sprzęt do naprawy, bo te nowe odkurzacze już nie będą tak dobre jak kupione parę lat temu.


Inwazja nie rozpocznie się również w niedzielę, jedenastego marca. Wszystkie sklepy, z małymi wyjątkami, mają być pozamykane na trzy spusty. Słyszę nieustannie, że to ograniczenie naszej wolności i tylko nadzieja w Czechach, gdzie będzie można dokonać koniecznych zakupów. Oczywiście nie zabrakło inwektyw pod adresem księży, ale to już nie powinno nikogo dziwić. Zastanawia tylko opór przeciwko normalizacji życia, które pamiętam jeszcze z pacholęcych lat. To nie jest walka z wolnością konsumenta, to bój o wolność tych, którzy zmuszeni są go obsłużyć. Rozmaite media zachęcają do zapoznania się z kalendarzem handlowych niedziel. Doradzają, by wydrukować takowy plan i powiesić na lodówce. Nie obędzie się bez użycia dziecięcych magnesów. Jeśli nie masz, koniecznie kup. Jeszcze dziś.

Postanowiłem, że zrobię sobie przerwę w pisaniu i pojadę po lody do Mcdonalda. Doskonały pomysł na mroźny wieczór, prawda? Na miejscu zobaczyłem, że w kolejce po hamburgery stoi karawan z Kalii. W pewien sposób rozczulił mnie ten widok.  Być może któryś z pasażerów zrobił się głodny. Jeśli nawet tak było, to musiało być zgodne ze scenariuszem Mickiewicza z utworu Pieśń ma była w grobie:

Pieśń ma była już w grobie, już chlodna; 
Krew poczuła: z pod ziemi wygląda 
I jak upior powstaje krwi głodna 
I krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda. 
Tak! zemsta, zemsta na wroga, 
Z Bogiem — i choćby mimo Boga!
I pieśń mówi: ja pójde wieczorem, 
Naprzód braci rodaków gryźć muszę; 
Komu tylko zapuszczę kły w duszę, 
Ten jak ja musi zostać upiorem. 

Inawazja rodem z Walking dead na szczęście nam nie grozi, choć ludzie w wieku produkcyjnym snują się niczym upiory w tym naszym Cieszynie. Z pracy do pracy, by mieć trochę grosza. Na ulicy prędzej spotkasz babcię kolegi niż ludzi ze szkolnych ław. Uciekli stąd, bądź zaszyli się w czterech ścianach. W żadnej wizji, nawet po środkach zmieniających ludzką świadomość, nie ujrzeli świetlanej przyszłości. Mieli łapać Boga za stopy, bo zdali świetnie maturę, wartą dziś tyle co nic. Zniknęli. Rozpuścili się w morzu szarości. Umknęli rzeczywistości, lecz tylko na sekundę. Bo tam za starym, rozsypującym się parkanem wcale nie jest lepiej. Problem zastępuje problem. Podobno sprawę w przyszłości mają nieco zmienić Targi Przedsiębiorczości, Pracy i Edukacji. Naprawdę? W poprzedniej edycji głównym odbiorcą był uczeń gimnazjum i szkoły średniej, który z reguły jeszcze nie wie, czego chce. Czy i tym razem pracodawcy przedstawią oferty pracy osobom, które podjąć jej nie mogą? Czy szkoły i uczelnie będą mamić kierunkami bez przyszłości? Czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz