Cieszyn
– miasto ze snu. Nadchodzi rzymski legionista,
co w wodzie skąpał swe obolałe stopy. Nie wie, jakiej potęgi wbić proporzec w
kamienisty bruk. Dokąd doprowadzi go ścieżka marzeń. Jeno mgnienie kamiennych oczu, atakuje
kolejna wizja – sen o potędze. O tej, gdzie Pan Bóg z ceglanego szczytu dogląda
swego stada – tego, które wzrasta, pijąc ze źródła, maluczkim zaś niczego nie
brak. Zza węgła wytacza się wielki architekt, co ponoć do loży uczęszczał. W
oczach rosną fabryki, mieszkania – wizja to godna talara. W stronę legionisty
leci strzała, która rozerwawszy przestrzeń, niesie rozpustę, swawole i inne
uniesienia. Cokolwiek śnimy, skrywają to czterej bogowie snu za makowym
kobiercem.
Są
takie sny, przy których Koszmar z Dunwich staje się rozkoszną chwilą, gdyż
mimo słabszej siły, niszczycielska siła wdziera się bezpardonowo do naszej
nadolziańskiej rzeczywistości. To nie wezbrany żywioł wody wybudza nas z
letargu, lecz bezmyślność ludzka. Ta potrafi niemiło zaskoczyć niczym kubeł
zimnej wody. Nie cichną doniesienia o wybrykach wandali, którzy nie szanują
ławek znad granicy. Zuchwalstwom nie ma końca. W zeszłym tygodniu zaginął
słynny różowy fotel ze Wzgórza Zamkowego. Zubożeje ta nasza malutka turystyka,
której niemniej oczywistymi symbolami stały się różowe eksponaty, tak chętnie
fotografowane przez przyjezdnych.
Zmieniają
się trendy, to rzecz pewna. Jeszcze rok temu popularnym hasłem związanym z
wyrazem Cieszyn było: Gdzie kupić trawę w Cieszynie?
Przypuszczam, że część przybyszy nie szukała u nas uroku zabytkowych uliczek,
co potwierdzały dość liczne doniesienia o spektakularnych pochwyceniach wśród
przyjezdnej młodzieży. Obecnie w siłę rosną hasła związane choćby z
cieszyńskimi kawiarniami, co dla wielu mieszkańców Cieszyna może nie być
oczywiste. Wybrać się do Cieszyna, by zobaczyć rotundę, browar, czy rynek, to można jak najbardziej, jeszcze jak. To
budzi dumę. Kawa? A kawa w doborowym otoczeniu i towarzystwie to powrót do
najlepszych tradycji.
Pozostańmy
przy temacie używek, bo te ukradkiem towarzyszyły cywilizacji od początku.
Przez długi czas były zarezerwowane dla nielicznych, Ci zaś, co je zażywali,
uchodzili za niezwykle interesujących. Dzięki nim tworzyli i wcale się z tym
nie kryli. Taki choćby Witkacy, malował pod wpływem na zamówienie. Obecnie
nikogo to nie wprawia w osłupienie, bo narkotyki spowszechniały. Dziś, by być
artystą, trzeba szokować dla samego szokowania. Najczęściej dla uzyskania
takiego efektu twórca się ośmiesza. Wzbudzenie skandalu zaciemnia całkowicie
wyraz artystyczny, toteż mamy takich twórców, jakich mamy. Chyba zapomniano, że
najbardziej szokująca bywa prawda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz